Archiwum grudzień 2003


gru 08 2003 I'm lunatic!:)
Komentarze: 0

Hej! Pisze swoj 2nd blog i mysle, ze powinienem napisac tym razem cos naprawde beznadziejnia, i zalosnie smieszna rzecz. Tak w ogole ten "incydent" zdarzyl sie ze mna w zeszlym tygodniu, ale dopiero teraz przypomnialo mi sie...

Pewien wieczor nie moglem zasnac, wiec dlugo sie meczylem, az wreszcie usnalem. Rano budze sie, no i strasznie ciemno:), probuje zapalic lampke (ta lampka jest zamontowana na scianie). No i nic. Mysle (po wegiersku:D): "co tu sie dzieje do cholery?! Przecierz wczoraj wieczorem jeszcze swiecilo!". Przygladam sie blizej, no i widze, ze... nie ma zarowki!!!(:D) Gdzie ona moze byc?! Ktos mi ukradl, czy co? Nie kapuje?! Nagle zauwazylem ze lezy na stoliku od telewizora, ktory jest o metr dalej od mojego uzka... Rozmyslam sie: jak tam mogla sie znalezc? Kto tam polozyl? Nagle mnie olsnilo...:P

To ja bylem. Przypominam sobie, ze w nocy obudzilem sie, bo (niby) razilo swiatlo od lampy. Probuje wylaczyc, probuje, probuje, no i nic! Tak po pieciu probach zauwazylem, ze lampka, ktora dotychczas miala stryczek, juz ja nie ma! Znikl!:)) Wkurzony, biore (niby) nagrzana zarowke, wielkim impetem wykrecam ja i odkladam na stolik od telewizora. Po czym zadowolony wracam do spania...:))) Dopiero rano dostrzeglem dwie rzeczy:

1.) Lampka tak naprawde w ogole sie nie swiecila :)

2.) Zarowka nie mogla byc goraca, bo innaczej nie moglbym w tedy tak latwo ja wykrecic! :)

I w tedy zorientowalem sie, ze snilo mi sie, ze lampka swieci, ale wykrecanie zarowki zrobilem naprawde! Co wiec moglo sie stac? Musze sobie pogratulowac: Pierwszy raz w zyciu lunatykowalem, i przez ten "pierwszy raz" prawie(!) udalo mi sie zdemolowac moja wlasna lampke (a przynajmniej zarowke:P)! :D No to tyle mialem do powiedzenia, nara!

axios : :
gru 04 2003 Zycie jest do (wiadomo co)
Komentarze: 3

Witam wszystkich, ktorzy zdecydowali sie nudzic moja opowiescia!:P Nie bede duzo rzecz pisal, mam niewiele czasu i nie mam ochote do rozpisywania sie, jednyny powod ze cos tu naskrobie, to jest to, ze moja siostra mnie namowila. Nie wiem czy bede czesto, nie jestem pewny ze w ogole cos napisze. Czyli nie gwarantuje, ze caly czas bede czestowal was splesnialymi kawalkami mojego zycia, ale niech same slowa mowia za mnie... 

Wiec, moze najpierw opowiem wam troche o sobie: Zyje na Wegrzech i jestem wegrem (w polowie), a dokladniej w Budapeszcie, mam 19 lat. Jesli zauwazycie, ze w mojej pismie nie bedzie cos tak, jak powinien, to dlatego, bo nie znam  jezyk az tak dobrze jak urodzony w Polsce polak. Ale sadze, ze i tak niezle jak na "cudzoziemca"!:P Mam maly sekret: jestem cukrzykiem. I to nawet od tak odleglego czasu; prawie 4 miesiace. W sumie dlatego powtarzam klase w liceum (pobyt w szpitalu troche czasu zajelo, a potem musialem zrobic rozne testy po wyjsciu by dalej kontynuowac... coz, nie udalo sie:(, i pozostalem co moglbym poradzic?) Nienawidze moja cukrzyce! Czasami mam wrazenie, ze brzydze sie samego siebie, choc tego czesto nie widac, poniewaz nie pokazuje "swiatu zewnetrznemu" tych uczuc... Nienawidze, ze musze sie kluc! Nienawidze udawac, ze wszystko jest w porzadku! Nienawidze samego siebie, ze nie wiem czego ja chce tak naprawde. Jestem zagubiony. Wiem o tym: czesto rozmyslam czego ja tak w ogole chce od zycia, od siebie(?)! Dawniej sadzilem ze jestem optymista, teraz? Realizm jest najwieksza darem i zarazem klatwa. Klatwa, bo wiesz, ze i tak wszystko nie pojdzie tak jak powinno. Po prostu nie idzie tak jak powinno... Heh, nie wiem nawet o czym ja tak naprawde gadam (sorry: pisze!). Zycie jest do dupy, kazdy wie to, kto nie urodzil sie w bajeczce dla dzieci... Przepraszam za to, ze tak mysle. A po co ja przepraszam?! Po co?! I tak kazdy mysli to co chce! Ja sadze, ze jezeli (na pewno!) i tak wszystko sie zepsuje kiedys, to po co ja naprawiac? Smieszne jest to, ze bezsensownosc ma sens, a sensownosc nie ma sensu! Wedlug mnie takie jest prawdziwe zycie! Czasami chcialbym zyc w swiecie, gdzie nie ma chorob, nie ma zla i rozczarowan, czyli sensowny swiat: cale (niby) dobro. Ale jaki bylby ten swiat? Pusty i bezsensowny. Dlaczego? Bo w swiecie gdzie istnieja tylko same dobre rzeczy, stracilby swoja druga strone. Tak, nie jest to nowina dla nikogo: swiat bez czerpien nie ma sensu. Sens i bezsens... Nie chce, ale i chce zyc. Wow! Pierwszy blog, troche makabrycznie sie udal:) Moze kiedys uda mi sie napisac cos pozytywnego. Moze nie udac sie, ale zawsze pozostaje nadzieja na cos lepszego... Pozdrawiam wszystkich, ktorzy przeczytali ten smutny i BEZSENSOWNY:D blog. Narazie!

axios : :